Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Wspomnienie o Jerzym Kunce

OSTATNIE ŻYCZENIA

Muszę się przyznać, że niejeden raz narzekałem na nieporządek „w papierach” mego śp. ojca Stanisława Mierzwy. Stosy korespondencji, gazet, dokumentów rozłożonych w jego niewielkim pokoju na wszystkich odwiedzających naszą rodzinę w komunalnym mieszkaniu w Krakowie zawsze robiły duże wrażenie. Często pytano: panie mecenasie, jak się pan tutaj nie pogubi? On wiedział gdzie co jest, gdzie położył, pamiętał aby wrócić do pracy nad rozpoczętymi tekstami listów, artykułów czy wspomnień odłożonymi w jemu tylko znanym miejscu.

Tak było dawno temu, a teraz? Niedaleko pada jabłko… W ramach przedświątecznej lustracji mojego pokoju szumnie zwanego gabinetem (bardziej właściwym byłoby określenie magazyn), w pudle z odłożonymi do uporządkowania „kiedyś” moimi archiwaliami ze zdumieniem odkryłem dawno już zapomnianą kartę pocztową - widokówkę przysłaną przez śp. Jerzego Kuncego.
kunce1kunce21

                                                                                         

 

 

 

 23/4 1961

 Kochany Wojtusiu!
Przesyłam Ci najserdeczniejsze życzenia imieninowe z Inowrocławia, gdzie naprawiam swoje zdrowie. Życzę Ci dużo zdrowia, powodzenia w nauce i dużo radości. Rośnij na szczęście Mamusi i pociechę dla Tatusia. Rodzicom i Rodzeństwu zasyłam pozdrowienia i ucałowania.
Całuję Cię serdecznie           Wujek Jurek

Widokówkę z życzeniami imieninowymi wysłał do mnie z sanatorium w Inowrocławiu 23 kwietnia 1961 roku, zmarł - w Inowrocławiu - 24 maja 1961 roku. Jego życzenia były zatem również pożegnaniem się ze mną, Jego chrześniakiem.

kunce3
Po ponad pięćdziesięciu pięciu latach wróciły wspomnienia o wspaniałym człowieku, bliskim mojemu sercu, a o którym niestety wiem bardzo mało. Już kilka razy zamierzałem napisać o Jerzym Kunce, wspomnieć radosne wspólne spotkania. Ale brakowało mi i nadal brakuje informacji o Jego życiu prywatnym, o Jego pracy zawodowej. Odnalezienie widokówki było jednak sygnałem, że trzeba nadrobić miniony czas i dłużej chyba już nie czekać...

Jeszcze nie dotarłem do źródeł informujących o okolicznościach poznania się moich rodziców z Jerzym Kunce. Z pewnością była to działalność społeczno-polityczna w Ruchu Ludowym. Wiem, że Jerzy Kunce (syn Władysława i Antoniny z d. Rożnowska) z wykształcenia był prawnikiem, członkiem PSL, że był m.in. skarbnikiem Funduszu Oświatowego im. śp. Wincentego Witosa. Niedawno przekazałem z archiwum ojca do Muzeum Wincentego Witosa w Wierzchosławicach kilka dokumentów podpisanych przez Jerzego Kuncego. Wiem, że podobnie jak mój ojciec był sądzony w tzw. procesie krakowskim. I wtedy, w 1947 roku, zapadła decyzja że to właśnie On będzie mnie trzymał do Chrztu św. w kościele parafialnym pw. św. Mikołaja przy ul. Kopernika w Krakowie. Jak to się stało? - po latach dowiedziałem się z opowiadań rodziców. Wcześniej, z aresztu śledczego UB przy Placu Inwalidów w Krakowie 3.II.47. ojciec napisał: …Co się tyczy chrztu syna, to gdyby był gwałt i przed naszym zobaczeniem się należało to zrobić - zrób, lecz gdy będzie można zaczekaj na mój powrót. Może być imię: Stanisław, Jan, Franciszek lub Antoni. Na chrzestnego myślałem prosić Wicka z W-wy [Wincenty Bryja - WM], stary przyjaciel. Ale i na Romka [Roman Ściborowski, brat Heleny Mierzwy - WM] godzę. O chrzestnej pomyśl sama, która Wanda?… (list w archiwum WM).

Gdy ojciec od kilku miesięcy był osadzony w areszcie śledczym matka urodziła mnie w mieszkaniu przy ul. Zaleskiego w Krakowie. Poród i połóg był dla niej wyjątkowo trudny i zagrażający życiu, a mój stan zdrowia od chwili urodzenia był bardzo niestabilny i stąd słowa o terminie chrztu: gdyby był gwałt i przed naszym zobaczeniem się należało to zrobić - zrób. Według zamysłu uwięzionego ojca moim chrzestnym miał być starszy od niego zasłużony działacz ludowy, z którym rodzice utrzymywali bliskie kontakty także po wyjściu ojca z więzienia. Pisząc list nie mógł przewidzieć, że i Wincenty Bryja będzie niedługo aresztowany, sądzony i uwięziony na wiele lat.

O ile śledztwo było okrutne i przedłużało się to sam proces krakowski przebiegł bardzo „sprawnie”. Na ławie oskarżonych zasiadło 17 osób (w kolejności alfabetycznej): Karol Buczek, Edward Bzymek-Strzałkowski, Mieczysław Kabat, Alojzy Kaczmarczyk, Jan Kot, Mirosław Kowalski, Jerzy Kunce, Wiktor Langner, Stanisław Mierzwa, Henryk Münch, Franciszek Niepokólczycki, Józef Ostafin, Eugeniusz Ralski, Stefan Ralski, Karol Starmach, Walerian Tumanowicz, Tadeusz Wilczyński. Oskarżycielem publicznym był Stanisław Zarakowski (przed zmianą nazwiska Zarako-Zarakowski), zastępca naczelnego prokuratora Wojska Polskiego. Członkami składu orzekającego, obok przewodniczącego ppłk. dr. Romualda Władysława Klimowieckiego (przed zmianą nazwiska Klimów), byli ławnicy: mjr Jan Zabłocki oraz mjr Józef Małachowski. Na ławnika zapasowego wyznaczono mjr. Józefa Bogaczewicza, a protokolantem był sekretarz Wojskowego Sądu Rejonowego w Krakowie - chor. Mieczysław Żeberek, delegowany do składu rozkazem p.o. Szefa WSR w Krakowie ppłk. Juliana Polan-Haraschina dopiero w drugim dniu procesu.

kunce4

Osk. Jerzy Kunce przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Krakowie
- w sali Sądu Okręgowego przy ul. Senackiej 1
(obecnie siedziba Muzeum Archeologicznego).
Na drugim planie z lewej strony - osk. Stanisław Mierzwa
(fotografia z archiwum Stanisława Mierzwy,
sygnowana na odwrocie przez Juliana Złotnickiego)

Przeglądając archiwalne gazety z artykułami dot. procesu krakowskiego (kilkadziesiąt zebrała dla śp. siostry Jadwigi jej chrzestna matka Maria Wolna z d. Kazanowicz) oraz posiłkując się publikacją m.in. Filipa Musiała Między prawdą a propagandą. Przebieg procesu krakowskiego na sali sądowej i w propagandzie komunistycznej (11 VIII – 10 IX 1947 r.) ustaliłem, że Jerzy Kunce składał wyjaśnienia i odpowiadał na pytania prokuratora i obrońców 21.08.1947 r., Jego obrońca Stanisław Druszkowski (z wyboru wpisanym do protokołu pierwszego dnia rozprawy był Wilhelm Immerglück, a wygłaszającym mowę na zakończenie rozprawy - Stanisław Druszkowski) przemawiał 5 września, ostatnie słowo wygłaszał Jerzy Kunce 6 września. 10 września 1947 roku (podczas dziewiętnastego spotkania na sali rozpraw) wszyscy oskarżeni usłyszeli wyroki. Sąd skazał osiem osób na karę śmierci, osiem na długoletnie więzienie, a jedną osobę - Jerzego Kuncego - uniewinnił, umarzając dalsze postępowanie w Jego sprawie na podstawie przepisów ustawy o amnestii z 22 II 1947 r. Przewodniczący składu zarządził uchylenie aresztu i natychmiastowe wypuszczenie Go na wolność, a w odniesieniu do innych pouczył skazanych o ich prawie do wniesienia skargi rewizyjnej do NSW, natomiast w przypadku osób skazanych na karę śmierci o ich prawie odwołania się do łaski Bolesława Bieruta.
 kunce5kunce6

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

kunce7

kunce8kunce9

                    

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Gazety ze zbioru Jadwigi Mierzwy

Kiedy i dlaczego postanowiono, że będę nosić imię jednego z głównych patronów Polski - nigdy się nie dowiedziałem. Ale decyzję o nieczekaniu z moim chrztem przyniósł matce właśnie zwolniony z aresztu Jerzy Kunce, jeszcze w więzieniu poproszony przez ojca o materialną i duchową pomoc naszej rodzinie. Ojciec potwierdził to kilka dni później w liście z dnia 21.IX.47 r. z więzienia w Krakowie przy ul. Montelupich, już po zakończeniu procesu i ogłoszeniu wyroku. Pisał: …Wojtka pokropcie [ochrzcijcie - WM], tatusia nie prędko doczeka się - ano!… O moich rodzicach chrzestnych ostatni raz w listach z więzień wspomniał 1.VIII.48 r. z Wronek: …Bardzo jestem wdzięczny kumotrom [rodzice chrzestni - WM], Jurkowi i Marysi [Jerzy Kunce i Maria Ferek - WM], za tę przysługę z Wojtkiem, przyjaźnią im odpłacę… (listy w archiwum WM).

kunce10

Wujek Jerzy często odwiedzał nas w mieszkaniu przy ul. Zaleskiego i pomagał rodzinie jak mógł. Wspierał nas finansowo, wspomagał produktami żywnościowymi. Z relacji matki Heleny wiem, że w 1948 roku sfinansował wyjazd starszych braci, Jacka i Wincentego, do Wrocławia na Wystawę Ziem Odzyskanych w ramach szkolnej wycieczki (ze Szkoły Podstawowej nr 3 przy ul. Lubomirskich). Na brak relacji z tej wycieczki żalił się ojciec z więzienia we Wronkach w liście z 1.XI.48 r.: …Jacuś i Cuś [Wincenty - WM] - widzę, że nie tylko Wojtuś, ale i Wy całkiem zapominacie o Tatusiu. Mieliście mi napisać list w X i nic! Byliście na wystawie we Wrocławiu i też nic! Ech, Wy - Dziady moje, a ja tu stale o Was się trapię. No nic to, bądźcie tylko grzeczni i dobrzy dla Mamusi i uczcie się dobrze… Bracia wspominali także o drobnych „kieszonkowych” od wujka Jerzego na szkolne potrzeby. Ja długo nie rozumiałem znaczenia słowa ojciec, gdyż takiej osoby w domu nie było, ale poznałem dobroć miłego wujka, który zawsze czule mnie przytulał. Zapamiętałem otrzymywane od Niego cukierki, i zabawki - różnej wielkości drewniane klocki z literami do układania wyrazów. Później, będąc już uczniem, za dobre wyniki na świadectwie dostałem od wujka Jerzego aparat fotograficzny Druh, którym zrobiłem w 1958 roku moje pierwsze zdjęcie na wycieczce harcerskiej.

Po wyjściu z więzienia ojciec najczęściej spotykał się z wujkiem Jerzym „w mieście”. Może dlatego, że domyślał się lub już wiedział iż w mieszkaniu był zainstalowany podsłuch? Ja w tamtym okresie odwiedziłem Go tylko dwa lub trzy razy w mieszkaniu przy ul. Królewskiej (w latach 50. ul. 18 Stycznia). Niestety, czasu na te spotkania było niewiele. Wujek Jerzy zmarł młodo, w wieku 54 lat.

29 maja 1961 roku i ja wraz z rodzicami oraz rodzeństwem żegnałem wujka Jerzego na Cmentarzu Rakowickim. Przeżyłem pogrzeb bardzo głęboko, pamiętam to wydarzenie do dzisiaj. Od 1961 roku corocznie kilka razy odwiedzam grób Jerzego Kuncego i zapalam znicze, zawsze w Dniu Wszystkich Świętych lub w Dniu Zadusznym. Od kilkudziesięciu lat w zadumie przy grobie wujka Jerzego towarzyszą mi żona i często synowie.

Po śmierci wujka Jerzego moi rodzice czasami spotykali się z Jego żoną, Jadwigą Kunce (1902-1980) z domu Kubrakiewicz (c. Stanisława i Klotyldy z d. Kalinowska). Ja odwiedziłem ją kilka razy sam lub razem z moim śp. bratem Wincentym. Po latach ciocia Jadwiga z radością przyjęła zaproszenie na mój ślub i przyjęcie weselne.

kunce11
Jadwiga Kunce, żona Jerzego (po lewej) i Helena Ściborowska-Mierzwina
podczas spotkania rodziny Mierzwów
(fot. w zbiorach WM)

Odeszła w 1980 roku, spoczęła obok wujka Jerzego w tym samym rodzinnym grobowcu na Cmentarzu Rakowickim.

Vita mortuorum in memoria vivorum est posita - Życie zmarłych złożone jest w pamięci żywych. Ciociu Jadwigo, Wujku Jerzy! Ją będę o Was pamiętać dopóty zdrowie na to pozwoli. A was, Droga Rodzino i Przyjaciele proszę: przechodząc obok Ich mogiły przystańcie na chwilę i zapalcie symboliczną lampkę pamięci, i modlitwy. Prosi

Wojciech Mierzwa

Kraków, dnia 23.04.2017 r.

Free business joomla templates